Relacja z WFWK 8

Już ósmy raz Airsoftowcy z Wrocławia i okolic zebrali się pod szyldem Wielkiej Fabularnej Wymiany Kompozytu. Tym razem jedni wcielili się w rolę korporacji Kradgaz, a drudzy w emisariuszy Federalnej Republiki Hamburgerii. Pod sztandarami tej dwójki tytanów kolejnych edycji imprezy bito się o ropę. Oczywiście nie u siebie, a na terenie arabskich pasterzy kóz i materiałów wybuchowych.

fot. własna

Fabularnie Hamburgerczycy i pracownicy Kradgazu znajdowali się w Zarubii – biednym arabskim państewku. Działali na terenie jednego z plemion dawnych hodowców kóz, a obecnie hodowców ropy naftowej i konfliktów zbrojnych. Zadaniem walczących stron było doprowadzenie do podpisania koncesji przez króla wioski. Ten z kolei miał utrzymać władzę w wiosce, wydać za mąż córkę, znaleźć żonę i przygotować dzień wcześniej całą imprezę. W miarę mu się udało.

Przebieg działań

Zgodnie z harmonogramem przewidzianym przez organizatorów nastąpiła godzina opóźnienia – bynajmniej nie z naszej winy (no może ciutkę). Na początku był chaos. Tak samo jak w Biblii, jednak organizatorzy to nie bogowie. Nawet jeśli są to dwie młode kobiety które ściągają wzrok wszystkich obecnych i jeden Świder, który nie ściąga wzroku, ale za to mówi ważne rzeczy. Już na samej zbiórce przed imprezą próbowano ożenić się z córką wodza wioski – niestety (albo na szczęście) nieskutecznie.

fot. Piotr Jarosz

Po drobnym zamieszaniu z taśmami i częstotliwościami (organizator zapomniał taśm) przystąpiono do działań wojennych. Pierwsze zadanie Kradgazu czekało na nich u króla wioski. Niestety nie dowiedzieli się jakie to zadanie. Pominęli je i zaczęli realizować drugie – poszukiwania drona, który nawet jeszcze się nie rozbił. Podobno „nie zorientowali się, że to jest pierwsze, a to drugie i że cośtamcośtam”. Tak naprawdę nie uważali na odprawie tylko spoglądali w stronę organizatorek. W każdym razie w pierwszym zadaniu król wioski miał poprosić o zniszczenie bandy rozbójników i przyniesienie głowy szefa tejże. Skończyło się na tym, że NPC grający szefa sam przyniósł tę głowę. I to nawet odciętą!
Hamburgeria miała za to znaleźć próbki ropy, odebrać je lokalnemu wieśniakowi zanieść agentowi CIA czekającemu na nie. Polegli przy tym zadaniu. Bilans pierwszego starcia pomiędzy drużynami wynosi 0-0.

Śmierć przychodzi o 12:57

Kolejne zadanie należało wykonać od godziny 12:00 do godziny 13:00. Kradgaz zaczął drona, który rozbił się właśnie w tym momencie, a Hamburgerczycy organizowali zasadzkę. Po co im zasadzka? Żeby zabić wieśniaków i zwalić winę na oponentów. Tak się właśnie destabilizuje regiony. Ja, jako wódz czekałem w wiosce. Tam też się działo. Co chwilę ktoś przychodził – czy to zagrać w szachy z wodzem, czy wypić herbatę. Przecież nie mógł odmówić zaproszeniu wodza. Chociaż nie…
mógł, ale z kawałkiem kompozytu posłanym prosto w jego stronę. Część wieśniaków zaczęła budować umocnienia wokół wioski. Wszystko po to, by przygotować się do dalszych zadań, które widzieli wyraźnie w narkotycznych wizjach po spożyciu narkotyku – draży. Koniec wyznaczonego czasu był coraz bliżej. Kradgaz znalazł już drona, a Hamburgeria ciągle nie zniszczyła karawany wieśniaków. Powoli klarowała się sytuacja, gdy nagle i niespodziewanie o godzinie 12:57 żona wodza dzwoniąca do niego, że wraca z zakupów, przerwała połączenie z głośnym: „o *** ktoś do nas strzela!”. Zaraz potem na częstotliwości „Hamburgerów” odezwał się głos: „Mamy ich!”.

1:1

  1. żeby nie psuć dramatycznego opisu z poprzednich zdań nie dodałem, że karawana parokrotnie była wcześniej mordowana przez Kradgaz, a napotkani Hamburgerczycy odmachiwali przyjaźnie na leworęczne „pozdrowienia” (zgodnie z prawami obyczajowymi Zaarubii machnięcie lewą ręką oznaczało obrazę „pozdrawianego). Do tego Hamburgery przynieśli sprzęt wieśniaków trzy minuty po czasie i bardzo rezolutnie powiedzieli, że to wszystko to wina Kradgazu, a oni tylko sprzątali.

Pierwsze zadanie konfrontacyjne (a czwarte, jeśli wliczymy zdobywanie punktów na flagach) polegało na znalezieniu przemytnika, który próbował przedostać się z drażami do wioski. Szczegółowym zadaniem Hamburgerów było: zdobyć draże i zachęcić wodza do delegalizacji tego typu substancji pokazując jak bardzo są one szkodliwe (patrz: zmusić kogoś ze swoich do zażycia narkotyku i ukazać zaćpanego wodzowi).  Za to Kradgaz mógł oddać wodzowi draże w prezencie i liczyć, że jak się naćpa, to sprzeda im roponośne pola taniej. Nie mam pojęcia gdzie był Kradgaz, gdy Hamburgeria urządzała obławy wokół wioski. Chociaż nie, raz pojawili się, by dostać wpitol od Hamburgerów.

Taktyczny szkic sytuacji:

<tu miał być obrazek, ale rozpiernicz był taki, że zamiast mapki musiałbym wstawiać Picassa>

fot. Maciej Marek St.

Już pod koniec zadania Hamburgery zdobyły draże otaczając całą wioskę i nie pozwalając nikomu się przedrzeć do środka i zabijając przypadkowo paru wieśniaków, którzy nie chcieli się poddać kontroli osobistej. W pamięci wodza na zawsze zostanie widok zastrzelonej córki i komentarz jednego Hamburgera: „Ona symuluje wodzu!”

2:1 dla Hamburgerów.

Dramatyczną sytuację rodzinną wodza pogorszył jeszcze fakt ucieczki jego żony – Miss of Nikab 2017. Gdy Kradgaz starał się usilnie znaleźć żonę wodza (która wesoło odpoczywała na wygodnym posłaniu ze swoim ochroniarzem w spokoju, którego Kradgaz jednak nie zakłócił), Hamburgeria próbowała przeprowadzić wybory. Roztrzęsiony wioskowy król pozwolił na głosowanie. Udało im się, jednak nie udało im się obronić swojego kandydata, którego zabił (oczywiście na śmierć) zwolennik starego wodza.

3:1 dla Hamburgerów

Niestety, jak to w krajach trzeciego (albo nawet piątego, patrząc na Zaarubię) świata bywa, zawiodła logistyka i Hamburgery musiały dostarczyć urnę z głosami do komisji wyborczej na własną rękę. Do historii przejdzie kolejny akt kolaboracji załamanego osobistymi stratami wodza z Hamburgerią. Kierował on swoim Oplem aż do momentu, w którym nie został postrzelony. Wtedy jednak na pomoc przybył specjalnie przeszkolony do jeżdżenia pojazdami tubylców agent CIA. Dowiózł on urnę na miejsce. Oczywiście po drodze auto psuło się ze cztery razy, dając możliwość odbicia go przez Kradgaz. Ci jednak nie skorzystali z rozpościerającego się w czasie postojów wachlarza możliwości. W czasie konwoju Kradgaz jednak zajął wioskę, co było niemałym zaskoczeniem dla powracających wieśniaków, którzy jednak nie dostali kulki. Doszedłem jednak do wniosku, że Hamburgerzy, którzy towarzyszyli miejscowym i dostali w prezencie od rezydentów zabudowań kompozyt, mogli zdziwić się bardziej.

4:1 dla H. mimo zdobycia wioski przez Kradgaz (no dobra, 4:2 za inicjatywę)

Ostatnie i największe zadanie – zdobyć wioskę i utrzymać do 16:00

Sytuacja była patowa – mimo przewagi Hamburgerów zabito ich kandydata na przywódcę wieśniaków, do tego dotychczasowy wódz wygrał wybory, a Kradgaz mimo słabszej pozycji, wyraźnie szykował się do przejęcia władzy nad złożami. Tylko piętnastominutowe zawieszenie broni pozwoliło zdobyć na samym początku przewagę wieśniakom (których było relatywnie niewielu i umarli już od pierwszych salw przeciwników. W czasie bitwy wioska przechodziła z rąk do rąk, jednak to Hamburgery okazały się zwycięzcami tego starcia. Ropa dla Hamburgerii!

Hamburgery: 5

Kradgaz: 2

graf. Karolina Wiatrzyk i internety

Flagi

 

Jedna z flag była przejmowana głównie przez organizatorów. Mamy notatkę agenta CIA: „nikt nie zdobył – ale żałość” i córki wodza wioski: „córka wodza :* wasza jedyna zaarubska celebrytka”. Ta flaga była opanowana przez „fabularnych” trzy godziny i dwanaście minut bez przerwy. O 14:55 pojawili się tam hamburgerzy i przejęli ją na godzinę i pięć minut.

Bilans
Fabularni: 3:12
Hamburgery: 1:05
Kradgaz: 0

Widać, że o następną z flag toczyła się bardziej zażarta walka. Jednak nie była ona tak zaciekła, jak można się było spodziewać, ze względu na lokalizację – tuż pod spawnem Hamburgerów.

Bilans
Hamburgery: 3:34
Kradgaz: 0:21 (sic!)

Ostatnia flaga została na początku zdobyta przez zupełnie inną spółkę sektora energetycznego niż Kradgaz – ktoś podpisał się jako Tauron. Skoro jednak była to firma z tej samej branży, uznaliśmy komisyjnie, że można ją uznać za podwykonawcę Kradgazu. Dodatkowo przez 43 minuty uchował się podpis dwóch przeuroczych dziewcząt – żony i córki wodza.

Bilans
Kradgaz: 2:44
Hamburgery: 1:19
Fabularni: 0:43

A jako, że wpisów fabularnych nie bierzemy pod uwagę przy ostatecznym rozliczeniu, to wychodzi łącznie:

Hamburgery: 5:59
Kradgaz: 3:48

fot. własne

Definitywnym zwycięzcą starcia, mimo oczywistych chęci wodza wioski, który wolałby dostać narkotyki „draże” bardziej, niż zakazywać ich, wygrała Hamburgeria.

Jednak to, że Kradgaz popisał się wyższością moralną niespotykaną wcześniej wśród uczestników WFWK jako (chyba) jedyna w historii imprezy strona, która nie ubiła nikogo z rodziny wodza, urzekło grono orgów. Tak sprawiedliwej korporacji jeszcze nie było!

Czekacie na następną WFWK? To już 25 czerwca!

Informacje o czlowiekktorybylczolgiem

przyszły reporter (jak się uda), pasjonat historii i dusza towarzystwa. Uwielbia wszystko, co związane z militariami, godzinami może mówić o czołgach. Ma głowę pełną pomysłów, które stara się na bieżąco zrealizować. Uwielbia lasy, chciałby kiedyś sobie kupić jeden i nigdy z niego nie wychodzić. Gdyby nie było to niepoprawne społecznie obrósłby mchem i został drzewem. Zawsze nosi ze sobą apteczkę pierwszej pomocy i śpiewa pod prysznicem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wielka Fabularna Wymiana Kompozytu. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz